Jak ja się cieszę. Nie musiałam dzisiaj iść do szkoły. Tylko na zawody i do domu. Nie poszło mi najlepiej. Na 30 m byłam 8, a w skoku w zwusz chyba 7 czy coś takiego. Przeskoczyłam tylko 1,15m. Jutro wigilia klasowa. Wracając dzisiaj do domu kupiłam prezent dla mojej koleżanki. Jeszcze tylko muszę go zapakować. Ale tym zaraz się zajmę.
Nad tym prezentem zastanawiałam się strasznie długo. Było mi strasznie trudno wybrać co kupić. Szczególnie dlatego, że do dyspozycji miałam tylko 20zł. A to przecierz strasznie mało. Zawsze mogłabym kupić jakąś książkę. Ale przecierz Wiktoria (to ją wylosowałam, tylko pośrednio poprzez nasze małe oszustwa) nie będzie jej czytać. No to co? Słodycze? Nie, bo mnie stać na coś bardziej oryginalnego. No i znowu pojawia się problem funduszów. 20zł. Kupiłabym jakąś biżuterię ale boję się, że nie trafię w jej gust. Poza tym ona nosi tylko głównie kolczyki. Lakier do paznokci? Tego towaru ci u niej dostatek. Jakiś żej pod prysznic? Zestaw mydełek? Nie chcę potem usłyszeć ,,Sugerujesz, że śmierdzę?". Więc co kupić nastolatce, która ma wszystko co tylko przyjdzie ci na myśl, ale tak narawdę wogóle nie mam pojęcia co ona w sumie ma. Może oprócz lakieru do paznokci, bo to wiem, że ma. Więc spytałam się jej co chciałaby dostać na święta. Odpowiedź brzmiała tak:
,,No nie wiem, bo do makijażu to ja wszystko już mam. Możesz mi kupić taki zestaw, no taki wiesz szampon i żel pod prysznic albo coś takiego.". Kilka dni później jak poszłyśmy do galerii. To ona tam ogląda różne jakieś duperele, a ja spojżałam na zestawy. 30, 45, niektóre nawet za 70zł. Pokazałam jej ceny. ,,No to może płyn do demakijażu, jedwab do włosów albo... No ja już nie wiem wymyśl sama.". Więc cały dzień dzisiaj tylko chodziłam po sklepach. Ale wreszcie mam.
Zostawiam was z oczkami i spadam pakować prezent.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz